Nie mam nic. Wszystko, co miałam, zabrał mi mój były – Wąż. Jestem lżejsza od kartki papieru, nie trzeba więc robić ze mnie samolocika.
Sama latam.
Byłam w urzędzie, żeby zrezygnować ze śmieci – nie będą mi już potrzebne. I jeśli chodzi o te wszystkie pisma z ZUS:
Szkoda na nich brzóz.