Kocham siebie za pamiętnik. Pomysł, który przychodzi w dzieciństwie (napisy na całą stronę! opalanie brzegów! wklejanie opakowań po czekoladzie!) robi mi w życiu furorę.
Dzieje z dziś:
Dostaję sms. Długi i źle napisany. Ok, nie oceniam. Budzący zastrzeżenia w kwestii poprawności stylistycznej. Oraz gramatycznej. Oraz prawnej.
Treść jest zawiła, o coś chodzi z imieniem. Padają nazwiska osób o tym imieniu, niby że autorytetów: 1. nie znam, 2. nie znam, 3. piosenkarki, której nie znam. I, jak podejrzewam, pojęcia nie ma, że jej dane pojawiają się w tym esemesie.
Dalej leci, że jestem najważniejsza. Wśród nich. Tych autorytetów. Choć wcale się tak nie nazywam.
Mam na imię Noemi
I nikt tego nie zmieni
Poza Bogiem
Ha!
Którym jestem ja.
