Poduszka na parapecie. UFO w siódmym niebie. Nareszcie po królewsku, jak należy. Jeszcze, żeby jej okna nie zamykać, najlepiej przez cały dzień, w domu zrobić ziąb arktyczny, bo przecież ona ma futro.
Czemu człowiek futro stracił? Co najmniej nielogiczne. Brak logiki w ewolucji to metafizyka. Czarna magia. Albo lepiej: purpurowa.
Kaprys boskiego dziecka? Prezent na urodziny? Czy bóg miewa urodziny? Codziennie! W kółko wymyśla, co chce. Bezustannie. I oto, bach: zabrać ludziom futro. A potem patrzeć, jak się telepią. Siedzieć na poduszce. Obserwować. I bezgłośnie, bez jednego drgnienia, w duchu świętym tarzać się ze śmiechu.
Wpada mucha. Wielka jak bomba. Albo piorun kulisty. UFO startuje z poduszki, ułamki sekund, łubu dubu, mucha weg.
Lepsze od meczu.
Tylko trzeba się ciepło ubrać. Najlepiej w futro. To z second handu, kupione z czystej empatii dla resztek zamordowanego zwierzęcia, że w takim nieposzanowaniu…
Teraz leży pod łóżkiem.
Kot na nim śpi.

Noemi Susenbach