To tak, jakby nauczyć się języka, którego nikt nie zna. Po latach nauki odbierasz nagrodę prymusa, wybiegasz z radością ze szkoły i… ściana.
Emocje: gniew, bunt, zdziwienie, jak to, gdzie mama, smutek, łzy, rozpacz, lęk.
CAŁE ŻYCIE BEZ SENSU?!
Cisza. Uczucia są rozpuszczalne w ciszy, łączą się z atomami pustki, stają się przeźroczyste, doskonale żadne. Na tle tych reakcji rozgrywa się spektakl pytań, bo przecież, jeśli bez sensu, to czymże w takim razie jest sens? Albo, diabli wiedzą, skąd to pytanie, ono zawsze pojawia się z mroku, z niewiadomego kierunku, jak odłamek, pocisk: czy lepiej nie znać języka? Lepiej nie wiedzieć?
Wstęp do biologii molekularnej jest zapisany szyfrem trójek zasad komplementarnych oraz sekwencją aminokwasów zawartych w RNA. W sklepie, gdzie nie ścigają za maski, kupuję białą świecę. Ma na imię Kasia. Zapalam ją, siadamy blisko i gadamy, gadamy całą wieczność, bo przecież ten pomysł z trumną to jednak absurd, błąd młodości, żadna z nas się nie wybiera.
Podczas treningów oddechowych człowiek się uczy jeszcze jednego języka. Najtrudniejszego języka logiki. Brakuje mi kogoś, kto by chciał czytać Wstęp do biologii molekularnej.
